Góry zimą

Spodobało nam się zimowe chodzenie, a nasza miłość do zimowej wędrówki i zdobywania gór stale rośnie. Nigdy wcześniej nie myślałem, żeby w zimie wyściubiać nos z domu i się włóczyć… Obecnie to największa frajda, spakować plecak, ciepłe ubranie, porządne buty, termosy, raki i takie tam drobiazgi i wyruszyć. Potrzeba jedynie odpowiedniego przygotowania i odwagi, by wyjść z ciepłego domu i podjąć się wyzwania. A żeby jeszcze było ciekawiej, wyczekujemy taką pogodę, która zapewni nam przynajmniej parostopniowe mrozy, wiadomo – im zimniej tym krajobrazy będą bardziej kosmiczne, księżycowe. Przy obecnym klimacie nie jest to proste ale do tej pory udawało się. Największym mrozem i zawieją uraczyła nas Babia Góra. -15 i wiatr nie pozwalający swobodnie stać. Jednakże, picie wrzącej herbaty z termosu w takich ekstremalnych warunkach sprawia, że smakuje ona zupełnie inaczej, oferując wyjątkowe doznania, których nie doświadczymy nigdzie indziej.

Na Tarnicy, widoczność była na 2 metry, szło się z wiarą, że gdzieś jednak ta ścieżka, bo o szlaku nie było mowy, dokądś prowadzi.

Najniższy z naszych szczytów – Śnieżnik, mimo, że wg prognozy powitał nas temp. -5 wydawał się najzimniejszym i najmniej przyjaznym, duża otwarta przestrzeń, duże opady śniegu powodowały, że po zrobieniu fotek naprawdę zależało nam na jak najszybszym się stamtąd ewakuowaniu.

No i ostatnia wg chronologii Śnieżka, ta dostarczyła ogrom „kontekstu” jeżeli chodzi o fotki. Królowa, królewna Karkonoszy, piękna, i niby łatwa, daje ogrom satysfakcji tak przy zdobywaniu jak i przy podziwianiu jej pięknych kształtów z dołu.

https://youtu.be/WBNRWAcJcYo?si=BFHgq1LdpdpKZpEk

Categories: Krym | Dodaj komentarz

Kròtki wypad do Tbilisi

 

Dzięki linom W6 i ich tanim biletom, w listopadzie kolejny już raz  (4) udało  się  pospacerować po starówce stolicy Gruzji.  Tym razem odwiedziny, z nutą nostalgii odbyły się po paroletniej przerwie.  Byłem ciekawy jak i czy Gruzja się zmieniła. Chociaż plan wypadu dotyczył tylko stolicy.

Na początek  po przyjeździe wjazd kolejką pod pomnik Tamary  i podziwianie panoramy nocnego, pięknie rozświetlonego Tbilisi.

Pogoda zaskakuje, 20 stopni w listopadzie  nie  zawsze jest tutaj oczywiste. Wieczory chłodne ale wieczory to pora na pyszne kolacje.  Poranek to odwiedziny 2 targowisk. Dezerter bazar to targowisko z tradycjami z cccp. Nazwę nosi od sprzedawanych tutaj elementów wyposażenia żołnierskiego opuszczających ten kraj żołnierzy armii czerwonej.  Dojazd metrem, które wg mnie jest najgłębiej Zakopane w całym RWPG.😏 Bazar ma dosyć rozwleczoną postać, żeby go obejść potrzeba dużo czasu. To tutaj robi się najlepsze zakupy, wino, czacza, czurczelle, przyprawy, owoce, dyr. Wszystko co tylko walizka pomieści. Przy okazji- po wyjściu ze stacji metra idąc 50 m prosto  i następnie skręcając w lewo za 20 m można znaleźć sklep w którym kupicie wino (6gel/l), czacza (4gel/0,5l) i koniak domasznij (3gel/0,5l). Wszystko „na rozliw” w plastikowych butelkach. Taniej niż na targu.

20191110_142532

Drugi bazarek to „suchym most”.  Targ staroci (też w większości z ZSRR) oraz twórczości lokalnych artystów.  Zastanawiające, być może ktoś kupuje stare medale „za rodinu”, ale kto kupuje stary samochód zabawkę z lat 50tych ?  W każdym razie tutaj można kupić pełne umundurowanie żołnierza układu Warszawskiego (bez ak-47)  ale też rogi.  Rogi do picia wina.  Tych jednak nie polecam gdyż jest to produkt naturalny i zawsze będzie go czuć …..  zwierzęciem z którego one pochodzą.  Tego nie da się umyć 🙂

Są w Tbilisi dwa świetne punkty widokowe, jeden to wzniesienie nad starówka, na które można wjechać kolejką linową (fotki powyżej) .  I jest też  wzgórze z wieżą tv, z wesołym miasteczkiem i wspaniałą panoramą (foto na końcu). Tam wjedziemy kolejką torową, jak na Gubałówke. Po drodze jest przystanek, można wysiąść i zwiedzić cerkiew św. Davida.

Wieczór to pora kolacji, pora na degustacje pyszności gruzińskiej kuchni.  Byłem zaskoczony jak wiele istnieje negatywnych opinii o lokalach  w internecie. Żadna się nie potwierdziła. Byłem w tych najbardziej znanych i komentowanych i mogę tylko chwalić.

Chaczapuri  adżarskie (z jajkiem i masłem)  jest ogromne i w pojedynkę raczej nie do zjedzenia.  Generalnie jedzenie jest wciąż tanie a porcje zdecydowanie większe od tych serwowanych np we Wrocławiu.

Tbilisi…

Ostatni wieczór to pyszna kolacja w  chinkali hous w dzielnicy Avlabari, niedaleko największego soboru. Polecam. O godzinie 20 rozpoczyna się uczta. Najpierw do tańca porywa wszystkich gości przystojny Gruzin śpiewając rosyjskie hity. Następnie żaczynają się tańce klasycznych gruzińskich tańcerzy.. Naprawdę świetna uczta dla oczu i uszu.

Tbilisi nic się nie zmieniło. Nic nie zmieniło się Gruzini.  Wciąż jest gościnnie. I mam tylko wrażenie, że my turyści z Polski za dużo chcemy, dużo oczekujemy.

IMG_3698

Mural poniżej to kwintesencja życia, tak jak malował Pirosmani, ważny  jest pełny stół, wino i szczęśliwi ludzie.  Nie ma najmniejszego problemu żeby natrafić w restauracji na gruzińską sutrę z męskimi polofonicznymi śpiewami a w przerwach z długimi toastami  (film na końcu).

IMG_3701

Na koniec zagadka. Urządzenie na ostatnim zdjęciu często jest uruchamiane podczas większych imprez.  Goście mogą wtedy kosztować naprawdę świeżego wyrobu, klasycznego Gruzińskiego.  Czy już wiadomo ?

IMG_3624

 

 

Categories: Gruzja | Tagi: | Dodaj komentarz

Spływ Dniestrem

wracam na wschód z przytupem. ale tym razem bardziej dziki wschód, bezludny ? no nie, bez przesady. tym razem z wytwórnią wypraw. impreza nosi nazwę „Spływ Dniestrem”  i po części taką jest. wszystko zaczyna się w Warszawie na dworcu. stąd autobus zabiera nas wprost na Ukrainę, na Podkarpacie. zaokrętowanie w huculskim pensjonacie i wymarsz w teren.

kolejny dzień to wejście na najwyższą górę  Ukrainy, 2099. bardzo przyjazna „górka”, mimo swoich metrów nie powoduje większego zmęczenia, być może z racji punktu wyjścia, który jest stosunkowo wysoko (za. 1600n.p.m.) – tutaj już bardzo typowe klimaty ….. wino w „butylkach”, jedzenie typowe dla tatarów, no i oczywiście ceny!  🙂 ,    zwraca uwagę kompletny brak zorganizowania, autobusy stoją na wąskiej drodze dojazdowej jakby nikt im nie powiedział, że nie można na końcu zawrócić.  góra jest świętą górą dla Ukraińców, spotyka się po drodze grupy z flagami narodowymi.  brak organizacji jednak razi. razi mnie: europejczyka, może za długo w tej europie obcuje (pora gdzieś wyruszyć!). wieczoru huculskiego Wam nie opowiem, powiem za to, ze samogon huculski smakuje dokładnie tak samo jak czacza gruzińska….. byla kapela,

nazajutrz ……..to kolejny dzień,  przesiadka na pontony, i tu się zaczyna jazda. żarty się skończyły, cały dobytek (pomidory, cebula, kartofle (jestem bliżej Poznania), chleb, kasza, ciastka i napoje 🙂 ) , który zabrali organizatorzy załadowaliśmy na pontony 8 osobowe, każdy ponton posiadał instruktora/sterownika/kucharza no i …… załogę – tak, to My. dwa dni wiosłowania – moje mięśnie przypomniały mi, że są, jeszcze długo pamiętały (wredne).

kolejna noc zastała nas w samodzielnie przez nas rozbitych namiotach, o dziwo bardzo sprawnie i szybko. i tutaj przydały się zabrane śpiwory i na szybko w promocji kupione maty 🙂  . nocleg naprawdę ! jest nad samym Dniestrem, do najbliższego sklepu jest 4km a najbliższy szczyt 20minut. kolacja i śniadanie smakuje jak w hiltonie z dplatą.  spływ kończymy przed Zaleszczykami parę km, przesiadamy się na autobus i jedziemy nad wodospad gdzie możemy się w końcu wymoczyć, Dniestr nie dawał tej ulgi, był bardzo błotnisty.

Ostatni etap to mój kochany Lwów. po małych, dziwnych perturbacjach z zakwaterowaniem muszę przyznać, że jak na Lwów, Wytwórnia Wypraw zorganizowała świetne noclegi. brawa!. nocne wędrówki, spotkania, degustacje….. czyli to co zwykle. Było jak zwykle – wspaniale.

 

film: (wkrótce)

 

 

Categories: Krym | 1 komentarz

Frankfurt i Men

20190316_175204

Kròtki wypad do miasta mojej młodości. Do miasta urodzenia Claudii. Miasto po 20 latach zmieniło się nie do poznania. Straciło swòj czar. Niemcy nie mają sentymentòw-  burzą i budują nowe. Na miejscu amerykańskiej dzielnicy mieszkaniowej stoi nowa, całkiem nowa, niemiecka. Planując wypad powstało pytanie: co zobaczyć, co pokazać? I konsternacja. To nie jest miasto dla turystòw.  Opera, Zeil (deptak), katedra – remontowana od 20 lat, rzeka Men, muzea nad Menem, no i chyba katalog się skończył. A sorry ogród botaniczny i Zoo. Ale ktòż tam chodzi?

 

Widok z tarasu sklepu Kaufhoff. To centralny punkt, serce Frankfurtu.

 

Muzeum filmòw okazało się ciekawe (bilet 9E, studencki 5) chociaż też zmienione. Alte Oper to klasyka aczkolwiek kiedyś należałoby zobaczyć wewnątrz. Rynek to must see. Eiserne stieg – most kładka – też klasyka (jak most Karola w Pradze 🙂 ).     No i .. … … szpital, Ten właśnie szpital w którym 23 lata temu …. Się działo.

 

Żadna z knajp z przed 23 lat nie istnieje. Posiłkowaliśmy się z córką internetem i tripadvisorem – wyszło na Apfelwien Solzer na Bornheim. Knajpa, którą bardzo wszystkim polecam za smaczne jedzenie i za typową niemiecką atmosferę, biesiadowanie przy dużych stołach, przy kuflach pełnych w tym przypadku apfelweinach.

 

Mógłbym napisać, że miasto mojej młodości się nie zmieniło, finansowe serce Niemiec i EU pozostaje wciąż bez charakteru i charyzmy, ale mimo to coś do niego mnie ciągnie. Poniżej. Obowiązkowa wizyta w Trinkhalle – czyli taki rodzaj kiosku z alkoholem i spożywką. Na stoliku najbardziej charakterystyczne piwo z Frankfurtu – Binding export (mocniejsze).

IMG_0639

Z niemieckim porządkiem podaje jeszcze tylko podstawowe ceny tj, tageskarte 10Eur (całodniowy bilet komunikacyjny), bilet z lotniska na kolejkę S8 i S9 5Eur w jedną stronę. Lotnisko ma 2 terminale, poruszanie się między nimi shutlebus lub kolejką jest free. Lotnisko ogromne a poruszanie się po nim jest bajecznie łatwe.

IMG_2835

 

Categories: Krym | Tagi: | Dodaj komentarz

Wschód Pure

No i w końcu ta wyczekana chwila, viza jest w paszporcie, bilety kupione (nawet w promocji). Nareszcie ta esencja wschodu, coś od czego moje podróże powinienem zacząć.  Przypuszczalnie to już inny kraj i inne będą wrażenia od tych przeżywanych podczas pierwszych podróży do sowietstkich „stanów” ale mam jednak nadzieje że coś z poprzedniej epoki zostało.

20180520_140827

Czy wschód wyprzedził nas ? Takie mnie słuchy dochodzą. Postaram się to sprawdzić. Chce sprawdzić jak to jest z tą słowiańską przyjaźnią, serdecznością, czy jest czy zaginęła. Bo jeśli ten kapitalizm na przekór wiecznie żyjącego przywódcy rewolucji wdarł się to powinien liczyć się tylko pieniądz. Zapraszam do lektury po moim powrocie.

Categories: Krym | 1 komentarz

Czy można do Zakopanego za 99 groszy pojechać ?

Otóż właśnie. Pytanie bardziej mi sie nasuwa – jak za taka cenę: nie pojechać. Do rzeczy. Skończył się PolskiBus. 😦   ale!  niech żyje FlixBus 🙂

z tej kazji mieliśmy bilety dla wszystkich i na wszystkie trasy za 99 GROSZY. Serio. Poniżej fotka mojego biletu. Dzięki tej okazji kolejny raz w tym roku odwiedziłem Krupówki , zjadłem góralskiego szaszłyka (czytaj: tłustego że Hej) pooddychałem świeżuśkim powietrzem z Tater. Było przędnie. Kto nie był niech żałuje.

Teoretycznie podróż kosztowała mnie 2×99= 1,98 pln ale….

ponieważ w Zakopanem spotkałem wspaniałych kumpli z Radomia (Marcinie kiedy powtórka) z którymi wróciłem,  to powrotny bilet…… zwróciłem.   🙂

i

i  mała dygresja muzyczna po góralsku (ciekawa)

a tak było parę miesięcy wcześniej na kwaterze przy Brzozowej chyba 12.

 

 

Categories: Krym | 1 komentarz

Opera we Lwowie

Czy byliście w Operze Lwowskiej ? Nie ? To żałujcie. Opowiem jak wybrać spektakl i kupić bilet.

Budynek przypomina mi Operę Wrocławską, jest okazały i ….w jego piwnicach znajduje się knajpa, gdzie kelnerzy chodzą ubrani w stroje teatralne, goście mogą się również poprzebierać. Wejście po prawej str.

Po pierwsze, słyszałem o tym jak to ludzie dają 10-50 hrywien żeby tylko ją zobaczyć od środka (czytaj: zwiedzić). Nie warto. Ale udać się na spektakl – o to naprawdę warto. Oczywiście warunkiem podstawowym jest udanie się do Lwowa, no ale o tym nie będę pisał kolejny raz. Wiedząc kiedy będziemy we Lwowie wchodzimy na stronę: repertuar opery  sprawdzamy co na afiszach opery, następnie na stronie: kalendarium wybieramy już konkretne przedstawienie w konkretnym dniu i klikamy KupBilet.

I tak przykładowo na „Dziadka do orzechów w styczniu biltey sa od 40 do 400 UAH czyli na grudzień 2017 od 5 do 50 pln. Na stronie jak powyżej wybieramy miejsce i przechodzimy do płatności, np za pomocą karty Visa itp. Przy przejściu do strony z płatnością na stronie GASTROLI.UA przy kwocie pokaże nam się $ ale nie ma obaw to w dalszym ciągu chodzi o hrywny. Bilet drukujemy lub pokazujemy na swoim smartofnie (a jakże! ). Polecam loże, są 4 osobowe. w loży 4 osobowej bilety mogą być po 50 (tylne krzesło) i po 300 uah ale za cenę niższą jest szansa mieć całą lożę dla siebie. Przy rezerwacji biletu a jego nieopłaceniu miejsce jest rezerwowane na 24 h…… dalej rozumiecie ? no 🙂

 Czy obowiązuje Dress code ? Zdecydowanie tak. Ale jeśli jesteście we Lwowie na letnim, weekendowym, kawalerskim, panieńskim….. wyjeździe, a nie macie fraka, garnituru itp to nie przejmujcie się, raczej nikt na was nie zwróci, ani wam uwagi (zwłaszcza w zamykanej loży). Uwaga: lożę zamyka starsza pani i tylko ona ma klucz….

W operze często gości klasyka, w grudniu będzie Dziadek do orzechów, w styczniu Jezioro łabędzie. Ja byłem na balecie Gisel. I jestem pod ogromnym jego wrażeniem.

tutaj film: 

Categories: Krym | Dodaj komentarz

Stwórz darmową stronę albo bloga na WordPress.com.